Kim jest HR Business Partner?
Do tego dojdziemy na koniec, a tymczasem…
Jakoś tak utarło się, że najczęstszym kluczem w rubryce wykształcenie dla kandydatów do pracy w HR są kierunki studiów typu socjologia lub psychologia. W artykule podam ten klucz w wątpliwość, frymuśnie to zakwestionuję, a także przedstawię definicję roli HR Business Partnera, a rola to bardzo ciekawa. Do napisania tekstu na ten temat natchnęły mnie dziesiątki dyskusji na portalu biznesowym Linkedin, które swego czasu śledziłem. Ale temat wylewa się także na inne social media i pojawia się oczywiście również w dyskusjach realnych na żywo. Im bardziej obserwuję środowisko HR, tym bardziej dostrzegam jak bardzo jest ono heterogeniczne. Jest ono zróżnicowane pod wieloma względami, pod kątem poglądów, wykształcenia, samego podejścia do HR. Choć istnieją w tym środowisku bastiony konserwatywne i okrutne monolity, te nierzadko próbują dominować. Mimo tego dostrzegam różne nurty, które spróbuję w tym wpisie przedstawić. Nie widziałem nigdy wcześniej publikacji próbujących opisać nurty w branży HR, więc to co zaprezentuję w tym tekście, to dla swobodny eksperyment. Dlatego proszę Ciebie drogi Czytelniku o wyrozumiałość. Ale zaryzykuję, bo lubię eksperymentować w formie. Nie obędzie się bez odrobiny sarkazmu. Jako, że to nie jest publikacja naukowa z miłą chęcią sobie na niego pozwolę. Żywię głęboką nadzieję, że nikt nie będzie mi miał tego za złe. A nawet jeśli, no to trudno. Na rynku dostępnych jest wielu terapeutów, więc wszelkie usterki i rozterki z tym związane da się skorygować. Przekonacie się też, że o HR można pisać na wesoło.
Nurt konserwatywny
Charakteryzuje się tym, że osoby, które go reprezentują są oporne na wszelkiego typu zmiany i starają się je spowalniać. Obecnie w Polsce rynek pracy podlega bardzo dynamicznym zmianom (*update: obecnie podlega jeszcze większym, niż gdy ten tekst pisałem pierwszy raz). Konserwatywny HR nie chce dostrzec tych zmian, udaje, że ich nie widzi lub się ich boi, bo te zmiany mogą być zagrożeniem dla posad wielu tego typu HR-owców. Osoby te charakteryzują się także dużą pasywnością w stosunku do interakcji z biznesem. Biznes nie rozumie ich, a oni nie rozumieją biznesu. A przecież sama nazwa HRBP sugeruje partnera w biznesie. Stąd dysonans, który pojawia się z coraz większą siłą także na wielu płaszczyznach. Konserwatywni do swoich działów często rekrutują według klucza „mile widziane osoby po socjologii lub psychologii”. Cechuje ich także wiara w szablony, które wymyślają i wiara w moc narzędzi, które stosują. Choć bywa, że te narzędzia jakości wątpliwej są. Efektywność ich działania jest słaba, swą postawą wzbudzają wątpliwości innych działów. Najczęściej nie mają praktycznej wiedzy na temat rynku pracy, co dodatkowo potęguje dysonans. Mimo to jest to nurt w dalszym ciągu najbardziej popularny w Polsce. To strażnicy szlabanu. Choć częściej strażniczki. W slangu miejskim zwane szlabaniarami.
Nurt sky is the limit
Jest to nurt hurracjonistyczny napompowany pop psychologią niczym koksiarz sterydami. Ten styl mindset-u pojawia się także w wielu innych branżach, często eskaluje także w sprzedaży lub marketingu. Osoby go reprezentujące większość zjawisk tłumaczą podejściem, nastawieniem, sprzedażą, jakąś kokainową radością. Potencjalne problemy chcą niwelować coachingiem lub wymuszaniem na drugiej stronie zmiany stylu myślenia. Czyli nie skupiamy się na racjonalizmie, tylko brniemy w odczucia i w wiarę w sprawczość samego „pozytywnego” myślenia lub myślenia projekcyjnego. Osoby z tego nurtu najsłabiej znoszą krytykę, są zamknięci w swojej kwantowo-magicznej bańce. Lubią powiedzenia od Steve Jobs, a niektórzy nasiąkli nawet Paulo Coelho. Bywa, że ich styl miesza się ze stylem konserwatywnym, wtedy to jest koń trojański i puszka Pandory w jednym. To fioletowe jednorożce, a ich rogi ociekają lukrem wyciśniętym z neuroprzekaźników wszystkich misiów panda na świecie. Dlatego misie panda się ich boją.
Nurt społeczny
Skupia on osoby dla których wykształcenie nie jest głównym kluczem przy zatrudnianiu ludzi w HR. Są to osoby bacznie obserwujące rynek pracy, rozumiejące go. Często osoby, które wykonywały wcześniej różne inne zawody. Osoby reprezentujące ten styl myślenia są często elastyczne i otwarte na zmiany. Odrzucają styl konserwatywny i sky is the limit. Dobierają sposób działania do aktualnie panującej sytuacji, cechuje ich empatia, są lubiani przez ludzi, łatwo wchodzą w interakcje z otoczeniem. Odrzucają szablony i sztuczne schematy. Są dobrymi negocjatorami. Dość dobrze rozumieją biznes, ale i doceniają inne aspekty, w tym aspekt społeczny. To rycerze Jedi (czyt. dżedaj). Ich miecze świetlne mają kolor zielony, po tym poznasz ich w trakcie walki na miecze. Gdy się uśmiechają, to uśmiechają się naprawdę. Taki HRBP to skarb w negocjacjach ze związkami zawodowymi.
Nurt biznesowy
Czyli taki nurt dobrze pasujący do samej nazwy z założenia pierwotnego jakim HRBP być powinien.
To osoby o różnym wykształceniu bardzo dobrze rozumiejące biznes. Posiadające bogatą wiedzę i praktykę biznesową. Część z tych osób wykonywała w swoim życiu różne zawody. Niektórzy z nich prowadzili lub prowadzą swoje własne firmy w tym firmy szkoleniowe, lub headhunterskie. Z reguły odrzucają nurt konserwatywny, bo jest dla nich niepraktyczny. Ich główną ideą jest optymalizacja procesów i zwiększanie rentowności biznesu. Najczęściej sprawnie poruszają się w różnych zagadnieniach. Łączą to, co daje pieniądze. Czasami kooperują z nurtem społecznym, gdy im się to opłaca. To szare eminencje. Chodzą plotki, że jednym z nich był tajemniczy Don Pedro, który miał swój udział w porwaniu Baltazara Gąbki… karramba. Ale to może tylko plotki.
Wracając na ziemię…
Obserwując ogłoszenia na to stanowisko w Polsce, czy profile niektórych osób odnoszę wrażenie, że często został zastosowany błędny klucz doboru. Jakiś taki oderwany od głównej idei. Chyba najczęściej szuka się do tej roli osób z wykształceniem psychologicznym lub socjologów. To chyba trochę bez sensu. Jeśli już w ogóle bierze się pod uwagę kryterium wykształcenia, to w tym wypadku teoretycznie lepiej sprawdzą się osoby, które skończyły prawo, ekonomię, czy zarządzanie. Albo ludzie z biznesu z wieloletnią praktyką w obszarze, który mają wspierać. Prawdziwy HRBP powinien być prawą ręką zarządu. Zatem niezbędna jest tu wiedza i realne doświadczenie biznesowe. Niezbędna wydaje się tu wiedza dotycząca na przykład znajomości kodeksu spółek handlowych, podatków, prawa pracy, rachunkowości, ekonomii, zarządzania projektami, tego jak działa i jak zarządza się przedsiębiorstwem, a nie wiedza z zakresu kulturoznawstwa, pedagogiki specjalnej, czy amerykanistyki. Moje wnioski są takie, że nazwa tej roli jest w Polsce mocno nadużywana. A szkoda, bo to bardzo ciekawe i wymagające stanowisko.
Tutaj link do artykułu z 2014 roku (stary ale jary) bardzo konkretnie definiujący tę rolę:
https://kadry.infor.pl/kadry/hrm/zarzadzanie/683074,Kim-jest-HR-biznes-partner.html
Wielka szkoda, że zaczęło to skręcać w stronę deprecjacji tej roli. Jak łatwo się domyślić podziękować za to możemy czemuś, co w artykule nazwałem nurtem konserwatywnym i sky is the limit. Zbyt wiele psychologii w biznesie powoduje, że spada ilość cukru w cukrze. A chyba bogom Olimpu nie o to chodziło.
Pozdrawiam serdecznie.
Autor: Jakub Iciaszek
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wesprzyj autora poprzez patronat.