Categories Artykuły

Kobiety też dyskryminują. Seksizm, szowinizm płciowy, hipergamia

W artykule tym poruszę temat równie trudny, jak i niewygodny. W dodatku mocno zamiatany pod dywan, trywializowany, medialnie retuszowany, ukazywany jednostronnie. Seksizm i szowinizm płciowy, to bardzo przykre i negatywne zjawiska na rynku pracy, silnie psujące zdrowe relacje w obszarach zawodowych. Obecnie mainstream profeministyczny ukazuje te patologie bardzo wybiórczo, gdzie odgórnie łatkę szowinisty przypina się zawsze docelowo mężczyznom. Co jest bardzo krzywdzące, bo seksistką i szowinistką płciową bardzo często może być twoja… szefowa lub koleżanka z pracy.

Tak, drodzy Panowie i Panie. Seksizm może dotyczyć również Was. I nie, nie jest to temat do żartów, czy bagatelizowania. Może zdarzyło się Wam kiedyś usłyszeć: „Facet nie płacze!”, „Ty jako mężczyzna powinieneś zarabiać więcej. Jeśli nie, to znaczy, że nie jesteś facetem!”, „Mężczyzna na urlopie tacierzyńskim? Chyba żartujesz! Musisz teraz pracować więcej!”, „A ten brzuch to ci uroku w pracy nie dodaje Krzysiu! Boże jaki on niski.”. To właśnie jest seksizm. To przykłady krzywdzących stereotypów, zachowań dyskryminacyjnych, zachowań manipulacyjnych, które uderzają w mężczyzn, podważając ich kompetencje, deprecjonując ich emocje, manipulując ich aspiracjami i motywacjami.

Seksizm i szowinizm… co to w ogóle oznacza?
Seksizm to przekonanie o niższości jednej z płci w określonych rolach społecznych i zawodowych. Szowinizm płciowy idzie o krok dalej, to przekonanie, że jedna płeć zasługuje na więcej przywilejów kosztem drugiej. W obu przypadkach mamy do czynienia z postawami dyskryminacyjnymi.
Kiedy mówimy o seksizmie w pracy, to najczęściej pojawiają się przykłady mężczyzn szefów, czy współpracowników, którzy poniżają kobiety, komentują ich wygląd, czy deprecjonują kompetencje. To niestety wciąż się zdarza.

Ale co, gdy sytuacja się odwraca?
Co jeśli to kobiety również powielają negatywne schematy i przyczyniają się do pogłębiania nierówności?
Czy kobieta dyrektor lub kobieta kierownik może być seksistką i szowinistką względem innej kobiety?
Odpowiedź brzmi… tak, oczywiście. Role płciowe i stereotypy są tak głęboko zakorzenione, że równie dobrze mogą być reprodukowane przez kobiety względem innych kobiet. Kobieta na stanowisku kierowniczym może wykazywać postawę protekcjonalną wobec innych kobiet, szczególnie młodszych lub mniej doświadczonych. Mogą pojawiać się uwagi w stylu:

„Kiedy ja zaczynałam, nie miałam takiej taryfy ulgowej.”

„Dzieci? Przecież to będzie przeszkadzało w pracy, ja rodziłam po 30-stce.”

„Co Ty możesz wiedzieć o stresie pracując na takim stanowisku małolato.”

Takie podejście jest przykładem wewnętrznego seksizmu, czyli zinternalizowanych stereotypów, które kobiety same przekazują dalej. Efekt? Jeszcze większy podział w zespole, zniechęcenie młodych pracownic i cementowanie postawy, że „kobiety sobie przeszkadzają”. Z rozmów i konsultacji z portalu Linkedin wiem, że takie zachowania kobiet względem innych kobiet są naprawdę dość częste.

Seksizm wobec mężczyzn opiera się na odgórnych atawistycznych założeniach dotyczących tego, kim mężczyzna powinien być, jakie role społeczne powinien pełnić, jakie cechy przejawiać i jakie obowiązki na siebie przyjmować. To stereotypy utrwalane przez lata, dekady, wieki, które dziś prowadzą często do dyskryminacji i utrudniają życie wielu mężczyznom. Rynek pracy to miejsce, w którym seksizm wobec mężczyzn bywa szczególnie widoczny. O ile wiele mówi się o barierach jakie napotykają kobiety, o tyle o sprawach mężczyzn mówi się w tej materii bardzo mało i zdawkowo.
Poniżej kilka popularnych przykładów takich stereotypów.

Rekrutacja na stanowiska stereotypowo kobiece.

Wyobraźmy sobie rekrutację na stanowisko nauczyciela przedszkolnego. W procesie wyboru kandydatów mężczyzna może spotkać się z podejrzliwością. „A dlaczego właściwie chce Pan pracować z dziećmi? Czy to nie bardziej kobieca praca?” Podteksty tego typu komentarzy są nie tylko niesprawiedliwe, ale też upokarzające. Działa tu stereotyp, że mężczyzna musi zajmować się czymś „poważniejszym”, bardziej „męskim”, lub że ma jakieś „ciągotki” względem dzieci.

Sfeminizowana branża HR też tu lepsza nie jest, w mainstreamie propagowana jest często dezinformacja mówiąca o tym, że bycie kadrowcem, HR-owcem, czy rekruterką to praca bardziej kobieca, bo… kobiety rzekomo mają (w zamyśle wszystkie) lepiej rozwinięte kompetencje miękkie, co jak już wiemy, bo feedback z rynku pracy na ten temat mamy – prawdą nie jest.

Pielęgniarz, sekretarz? Mężczyzna wybierający te profesje nierzadko spotyka się z docinkami lub niedowierzaniem. „Facet i pielęgniarz? Nie mówisz chyba poważnie”. „Facet jako sekretarz? Ha ha ha”.

Społecznie zakorzeniona presja finansowa i zawodowa.

Od mężczyzn dalej często oczekuje się, że będą głównymi żywicielami rodziny. Niby oficjalne już nie, ale w kuluarach dalej tak, zależne to jest od wielu czynników, społecznych i kulturowych. Gdy mężczyzna zarabia mniej od swojej partnerki, bywa oceniany jako mniej wartościowy, czy mniej męski. Facet niby nie musi, ale dalej musi, bo presja społeczna jest.

Bagatelizowanie emocji.

„Chłopaki nie płaczą!!!”… to jedno z najbardziej szkodliwych haseł w naszej kulturze. Mężczyznom odmawia się prawa do okazywania emocji, co prowadzi do… problemów emocjonalnych i utrudnień w nawiązywaniu zdrowych relacji. Mimo wielu obciążeń psychicznych nam mężczyznom dalej „nie wypada” mieć emocji i o nich mówić. W Polsce na 15 samobójców… 12 to mężczyźni. Skrajne feministki uknuły taką narrację, że to dlatego, że mężczyźni są słabsi psychicznie od kobiet, a kobieta jest silniejsza „bo rodzi dzieci”. A może powodem jest to, że mężczyzna w zasadzie na każdym kroku jest karcony za swoje emocje, nawet gdy choruje na depresję. I to jest kamienny krąg, który mimo edukacji społecznej dalej ma się w najlepsze. To dalej zbiera swoje żniwo.

Urlopy rodzicielskie.

Chociaż prawo w Polsce dopuszcza możliwość skorzystania przez ojców z urlopów rodzicielskich, w praktyce mężczyźni często są od tego odwodzeni przez pracodawców. „Jak to? Facet na urlopie? Przecież to niepoważne. Musisz teraz więcej pracować na rodzinę, bierz nadgodziny!!!” To przekonanie, że ojciec powinien skupić się wyłącznie na pracy, a opieka nad dzieckiem to domena kobiet, prowadzi do dyskryminacji i mężczyzn i kobiet. Dyskryminacja ojców – mężczyźni, którzy decydują się na urlop tacierzyński, są często odbierani jako mniej zaangażowani w pracę. Z kolei w sprawach sądowych o opiekę nad dzieckiem ojcowie bardzo często spotykają się z domyślnym uprzedzeniem, że to matka jest naturalnym lepszym opiekunem.

Awanse na stanowiska prestiżowe. Systemowe faworyzowanie kobiet.

Seksizm może też przejawiać się w odwrotnym kierunku, gdy faworyzowane są kobiety. W firmach dążących do poprawy statystyk dotyczących równości płci zdarza się, że awanse lub prestiżowe projekty trafiają do kobiet, nawet gdy obiektywnie lepiej przygotowany jest mężczyzna. To tzw. dyskryminacja odwrotna, która też jest krzywdząca i demotywująca.
Dlaczego o tym się nie mówi?
Jednym z głównych powodów jest strach przed krytyką.
Mężczyźni, którzy skarżą się na seksizm często słyszą, że wyolbrzymiają problem lub że przecież mają więcej przywilejów. Pojawia się też narracja: „Nie narzekajcie, to kobiety mają gorzej!”. Taki „argument” nie tylko marginalizuje mężczyzn, ale także utrwala negatywne przekonania o płci i nakręca kobiecy szowinizm. To błędne koło i droga ku zwykłej supremacji matriarchatu zawodowego. Częstą manipulacją stosowaną przez kobiety przy tym temacie jest też wzbudzanie poczucia winy, że to mężczyźni są winni zła wszelakiego na świecie i dlatego „coś tam” – należy się. Coś na zasadzie, że tak jakby Ty jako mężczyzna masz odkupić przeszłe winy swojego dziadka, żeby Dorota lub Magda dzisiaj miały dobrze, a Tobie nie musi być dobrze, bo jesteś sprawcą zła na świecie. A nawet jak nie jesteś, to pewnie Twój dziadek był.

Hipergamia to kobieca skłonność do poszukiwania partnerów o wyższym statusie społecznym i zawodowym, także względem atrybutów fizycznych jak wzrost, im wyższy tym lepszy. Choć najczęściej omawia się ją w kontekście relacji prywatnych, jej wpływ na rynek pracy również jest istotny, a skutki nie zawsze są oczywiste. Cały czas mężczyźni stają się ofiarami mechanizmów wynikających z kulturowych oczekiwań wobec ich pozycji zawodowej. Tu dodatkowo hipergamia może wpływać również na decyzje podejmowane w sferze zawodowej, co może prowadzić do dyskryminacji. Za to jej ofiarami stają się i kobiety i mężczyźni.

Przykład.

Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie o awans stara się kilka osób, dajmy na to 2 kobiety i 2 mężczyzn. Z czego awans dostaje Tomek, ale nie z powodu lepszych kompetencji, tylko dlatego, że jego przełożona liderka ma przekonania, mniej lub bardziej świadome, które promują mężczyznę wysokiego i dobrze zbudowanego. Magda i Dorota odpadły, bo miały za mało „mocy”, a Krzysiek odpadł, bo jest niski i ma lekką nadwagę. Niby to praca, niby to stopa zawodowa, lecz przełożona kieruje się tu nieprofesjonalnym schematem rodem z życia prywatnego. Niestety niektórzy ludzie nie potrafią odróżnić pracy zawodowej od randkowania i instynktów seksualnych. Hipergamia jest tego żywym przykładem i zjawiskiem, które podobno bardzo się nasila, a ma to związek z intensywnymi przemianami społecznymi na całym świecie.

Jak działa hipergamia w przestrzeni zawodowej względem mężczyzn?

Zjawisko hipergamii zawodowej można opisać w kontekście stereotypowego postrzegania mężczyzn jako osób, które powinny zajmować wysokie stanowiska i prezentować „autorytet”. Też poprzez określony wygląd fizyczny. W efekcie hipergamia działa w dwie strony:

W górę:
Kobiety-liderki mają tendencję do nieświadomego faworyzowania mężczyzn z wyższych szczebli organizacyjnych, uznając ich za bardziej „godnych zaufania” lub bardziej „prestiżowych” partnerów do współpracy.
Może to się także przejawiać tak, że faworyzowani są mężczyźni o „lepszym” wyglądzie fizycznym.
Dochodzi tu jeszcze coś takiego jak efekt aureoli.

W dół:
Mężczyźni na niższych stanowiskach są postrzegani jako mniej wartościowi zawodowo, niezależnie od swoich kompetencji, czy potencjału. Może dochodzić tu też aspekt fizyczny typu wygląd, niższy wzrost.

Podsumowanie.

Seksizm i szowinizm to problemy idące często w parze. Ofiarami są zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Nie dajmy sobie wmówić, że dyskryminacja ma jedną twarz. Aby budować prawdziwie równościowe i sprawiedliwe społeczeństwo musimy dostrzegać krzywdzące zachowania we wszystkich ich przejawach. Równość nie oznacza tylko walki o prawa kobiet, ale także dostrzeżenie, że mężczyźni też są ofiarami stereotypów i dyskryminacji. I o tym trzeba mówić głośno. Mimo agresywnej krytyki środowisk skrajnie feministycznych, lobbingu i dezinformacji, a także zaniedbań medialnych – nie można tego tematu pomijać.

Kobiece nawyki hipergamiczne przenoszone na stopę zawodową to zjawisko, które często pozostaje niezauważone, a jednak ma realny wpływ na kariery wielu mężczyzn i kobiet. To taki cichy zabójca równouprawnienia. Faworyzowanie mężczyzn o wyższym statusie lub względem prymitywnych atawizmów sprawia, że młodsi lub mniej „prestiżowi”, albo „gorzej wyglądający” mężczyźni tracą szanse na rozwój, mimo że ich kompetencje mogą być na bardzo wysokim i zbliżonym poziomie względem „dobrze wyglądających”. I to wszystko w imię czyjegoś widzimisię lub z powodu braków edukacyjnych jakiejś Pani kierowniczki lub dyrektorki. Budowanie zdrowego i sprawiedliwego środowiska pracy wymaga świadomości, że stereotypy również te związane ze świadomymi lub nieświadomymi zachowaniami hipergamicznymi mogą prowadzić do dyskryminacji. Mężczyźni mogą być jej ofiarami, a ignorowanie tego problemu oznacza utrwalanie nierówności.

LINK:

https://dobryhr.eu/syndrom-krolowej-pszczol-dziki-miod-czy-zwykly-mobbing/

Autor: Jakub Iciaszek
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wesprzyj autora poprzez patronat.

patronite.pl/dobryHR

UDOSTĘPNIJ ARTYKUŁ