Na pewno coś Wam świta, z dużym prawdopodobieństwem termin ten obił Wam się już o uszy. Efekt Pollyanny, zwany również regułą Pollyanny, to psychologiczne zjawisko polegające na przesadnej skłonności do skupiania się na pozytywnych aspektach rzeczywistości i ignorowaniu tych negatywnych. Osoby ulegające temu efektowi starają się widzieć wszystko w jak najkorzystniejszym świetle, często nie dostrzegając problemów, czy zagrożeń. Nazwa pochodzi od tytułu książki „Pollyanna” autorstwa Eleanor H. Porter, w której tytułowa bohaterka nauczyła się od ojca „zabawy w radość”, umiejętności znajdowania pozytywów nawet w trudnych sytuacjach. Choć ta cecha może wydawać się zaletą, to w rzeczywistości może ona prowadzić do wypaczenia perspektywy i problemów z podejmowaniem racjonalnych decyzji. Może stać się błędem poznawczym. Może zamienić się w pozytywny terror. Mówiąc kolokwialnie może stać się to upierdliwe dla otoczenia. To forma zatrucia myśleniem magicznym i chorobliwe ignorowanie faktów.
W jaki sposób syndrom Pollyanny zaburza myślenie logiczne i krytyczne?
Efekt Pollyanny może poważnie zaćmić krytyczne myślenie, ponieważ osoba pod jego wpływem unika konfrontacji z negatywnymi informacjami lub trudnymi aspektami życia. Zamiast realnie oceniać sytuację, kieruje się ślepym optymizmem, który prowadzi do błędnych wniosków, które to w sytuacjach zwykłych stają się zarzewiem drobnym nieporozumień, jednak w sytuacjach poważnych może to prowadzić do podejmowania nieracjonalnych i niebezpiecznych decyzji. Brak analizy potencjalnych zagrożeń, ignorowanie ryzyka i nadmierne skupienie na pozytywach skutkują zakłamywaniem stanu faktycznego, a to nie daje pełnego obrazu danej sytuacji. To forma zaklinania rzeczywistości i wypierania. Taki sposób myślenia ogranicza zdolność do rozważania różnych scenariuszy i przewidywania konsekwencji swoich działań. Efekt Pollyanny nie idzie w parze z myśleniem krytycznym, logicznym, czy lateralnym. To czołg jadący w jedną stronę, to czołg ślepej radości.

W życiu prywatnym.
Bywa, że w życiu prywatnym efekt Pollyanny skutkuje problemami wynikającymi z ignorowania sygnałów ostrzegawczych w relacjach międzyludzkich. Na przykład osoba podlegająca temu efektowi może nie zauważać toksycznych zachowań partnera, przyjaciół, czy członków rodziny, skupiając się jedynie na ich zaletach. Taka postawa może również skutkować brakiem chęci rozwiązywania konfliktów, czy unikaniem trudnych rozmów, co na dłuższą metę prowadzi do eskalacji problemów lub zamiatania trudnym tematów pod dywan. Dodatkowo ciągłe udawanie, że „wszystko jest w porządku” może obciążać psychicznie, ponieważ negatywne emocje są tłumione, a problemy pozostają nierozwiązane. Z kolei przesadne epatowanie sztucznym optymizmem, czy nachalnym optymizmem też jest często męczące, chociażby dla otoczenia.
W życiu zawodowym.
W życiu zawodowym efekt Pollyanny bywa przyczyną nieefektywnego zarządzania czasem, projektami, zespołami. Osoby z tym „podejściem” mogą bagatelizować problemy, które wymagają natychmiastowej uwagi, co skutkuje opóźnieniami lub stratami. Przykładem może być ignorowanie ryzyka w projektach, przesadne zaufanie do współpracowników, brak krytycznej oceny decyzji biznesowych. Taka postawa może także powodować, że osoba dotknięta tym efektem nie zauważa własnych błędów lub słabości, co utrudnia rozwój zawodowy i naukę poprzez doświadczanie pełnego spektrum rzeczywistości. W skrajnych przypadkach prowadzi to do utraty wiarygodności w oczach współpracowników i przełożonych. Osoba taka może być też bardziej podatna na zabawki typu test Gallupa, czy horoskopy, co z poziomu zawodowego również może rodzić różne zagrożenia.
Dlaczego może być to szkodliwe w pracy HR-owca?
W pracy HR-owca efekt Pollyanny może być poważnym problemem, ponieważ zawód ten wymaga obiektywnego i krytycznego podejścia do ludzi oraz sytuacji. Przykładowo skupienie się wyłącznie na pozytywnych cechach kandydatów (uznaniowo określonych jako pozytywne) podczas rekrutacji skutkuje zatrudnianiem osób, które nie są odpowiednie na dane stanowisko, ale które dobrze się sprzedają. Z kolei ignorowanie konfliktów w zespole i próby „zamiatania problemów pod dywan” mogą pogarszać atmosferę w pracy, co w efekcie obniża produktywność. HR-owiec, który nie jest w stanie dostrzegać negatywnych aspektów, może również zaniedbywać działania związane z oceną ryzyka, jak choćby ignorowanie oznak wypalenia zawodowego wśród pracowników. Do tego osoby z efektem Pollyanny mogą dyskryminować osoby, które cechuje racjonalizm i myślenie krytyczne. Ktoś cierpiący na ten syndrom nie jest w stanie docenić osób, które twardo stąpają po ziemi i które nie są podatne na sztuczny wymuszony optymizm.
Nie wszystko złoto, co się świeci.
Osoby mające efekt Pollyanny dość często wybierają zawody związane z zarządzaniem zasobami ludzkimi, ponieważ ich skłonność do dostrzegania pozytywnych stron rzeczywistości i budowania harmonijnych relacji wydaje się naturalnie wpisywać w specyfikę pracy w HR, przynajmniej w teorii. W tym zawodzie ceni się takie cechy jak empatia, otwartość na potrzeby innych ludzi oraz umiejętność łagodzenia konfliktów, przynajmniej w teorii. Dzięki swojemu optymizmowi takie osoby często potrafią budować pozytywną atmosferę w miejscu pracy, co może być szczególnie istotne w procesach związanych z motywowaniem zespołów, mediacjami, czy wspieraniem rozwoju pracowników.
Jednakże nadmierny lub ślepy optymizm i niechęć do dostrzegania negatywnych aspektów mogą prowadzić do licznych komplikacji, albo mogą zwyczajnie irytować współpracowników. Praca w HR wymaga nie tylko wspierania pracowników, ale także obiektywnego spojrzenia na sytuację organizacji oraz twardego podejścia w trudnych momentach, takich jak konieczność przeprowadzania zwolnień, oceny efektywności pracowników, czy zarządzania konfliktami w zespole. Osoby cierpiące na efekt Pollyanny mogą mieć trudności z podejmowaniem takich decyzji, ponieważ często próbują unikać sytuacji, które mogłyby wywoływać negatywne emocje u innych lub u nich samych. A przecież codzienność, to też negatywne emocje.
Chorobliwa tendencja do ignorowania problemów lub bagatelizowania trudności może również powodować, że takie osoby nie zauważają realnych potrzeb organizacji. Przykładowo, mogą przymykać oko na toksyczne zachowania w zespole, zakładając, że „sytuacja sama się jakoś ułoży, bo wszyscy ludzie są dobrzy”. Lub przesadnie będą koncentrować się na „pozytywnym naprawianiu” pracownika mającego osobowość racjonalisty, który „naprawiany” być wcale nie musi. Z tego powodu działania takich osób mogą być toksyczne same w sobie i docelowo szkodliwe dla organizacji. I co gorsza, te osoby nie są w stanie dostrzec własnej ułomności, polegającej na przesadnym nieracjonalnym optymizmie. Nie wszystko złoto, co się świeci.
Warto również zauważyć, że osoby o takim podejściu często poszukują zawodów, w których ich cechy są pozytywnie odbierane i wpisują w trendy i mody. HR wydaje się niekiedy idealnym miejscem dla naszych „pozytywnych” czarodziejów i czarodziejek. Niestety, brak równowagi między optymizmem, a krytycznym myśleniem może sprawić, że osoby te nie będą w stanie w pełni sprostać wyzwaniom tego zawodu, szczególnie w momentach wymagających twardych decyzji, czy chłodnej analizy. A z poziomu budowania wizerunku będą odbierane w sposób memiczny, czyli niezbyt poważny. I tak też często się dzieje.
Co to jest syndrom królowej pszczół? O tym w artykule poniżej.
LINK:
https://dobryhr.eu/syndrom-krolowej-pszczol-dziki-miod-czy-zwykly-mobbing/
Autor: Jakub Iciaszek
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wesprzyj autora poprzez patronat.